Pamiętamy!
Makary i Helena Sieradzcy - to w ich mieszkaniu UB założyło kocioł, w którym schwytano Pileckiego. Sami też trafili do więzienia a ich 14-letni syn został sam i bez dachu nad głową. Ubecy zaplombowali mieszkanie i zabrali ze sobą klucze. Chłopiec już nigdy nie zamieszkał z rodzicami, kiedy po latach wrócili z więzienia, on był już dorosły.
Helena i Makary Sieradzcy, żołnierze AK, po aresztowaniu trafili na Koszykową, do gmachu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Czekało ich pierwsze rozstanie od czasu ślubu. Było długie i dramatyczne. On pracował wówczas w kuratorium warszawskim, ona była nauczycielką.
Natomiast wcześniej, w 1940 r. wraz z Pileckim zatrudnili się w warsztacie perfumeryjnym koleżanki z TAP, Marii Szelągowskiej „Rysi”. Ta zdolna absolwentka chemii uczyła ich produkować kosmetyki. Rozwozili jej wody kolońskie, perfumy, równocześnie każdy robił konspiracyjną robotę. Makary zajmował się rozmieszczeniem magazynów broni, nasłuchem radiowym, Helena – kolportażem. Kilka razy o włos uniknęła aresztowania. W ich domu podczas okupacji odbywały się kontakty i zebrania organizacyjne TAP i AK.
Jesienią 1944 r. przygarnęli trzy Żydówki. W mroku obowiązkowego zaciemnienia Makary spostrzegł na ulicy dwie płaczące kobiety z dziewczynką. Uciekły z kolumny Żydów skierowanych do pracy poza murami małego getta w Warszawie. Nie miały dokąd pójść. Po krótkiej rozmowie zaprowadził je do siebie, do domu. Ocalone Żydówki nigdy nie zapomniały o Sieradzkich. Helena i Makary w 1991 r. zostali uhonorowani tytułem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”.
Po tzw. wyzwoleniu Sieradzcy myśleli, że dla nich wojna się już skończyła. Makary rozpoczął pracę w Inspektoracie Szkolnym Miasta Warszawy, został zastępcą kierownika wydziału. Helena uczyła polskiego w szkole nr 7. W 1945 r. do ich drzwi zapukał niespodziewany gość. Okazało się, że ich dowódca z czasów okupacji, rtm. Witold Pilecki żyje. Rotmistrz cieszył się na ich widok, opowiadał o przeżyciach w Auschwitz, swojej walce w powstaniu, potem o wyzwoleniu z obozu w Murnau. Właśnie wrócił z Włoch z kolejną misją. – „Był pełen entuzjazmu, że sprawa jeszcze nie jest przegrana. I zaczęła się robota dla wolnej Polski” – wspominała Helena Sieradzka. Chciał odbudować dawny zespół. Serdecznie przywitali się z Marią Szelągowską, cieszyli się, że przeżyła powstanie. Rozpoczął się w ich życiu kolejny okres pracy w konspiracji, który zakończył się aresztowaniem całej grupy, pobytem w ciężkich więzieniach i śmiercią Pileckiego.
Warto przeczytać całe wspomnienie o tym niezwykłym małżeństwie, link podajemy poniżej. Mimo lat spędzonych w komunistycznych więzieniach o Pileckim wyrażali się w samych superlatywach. Obydwoje podkreślali, że Rotmistrz, to dla nich bohater narodowy i drugi raz zrobiliby to samo, bo tak trzeba.
Pod koniec swojego długiego życia uzyskali niewielkie odszkodowanie za pobyt w komunistycznych więzieniach. Zdawali sobie sprawę z tego, że za cierpienie ich i przyjaciół z AK nie ma ceny. Mimo biedy w jakiej żyli, pieniądze postanowili oddać innym, bardziej potrzebującym. Dowiedzieli się, że ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski rozpoczyna budowę schroniska dla niepełnosprawnych w podkrakowskich Radwanowicach. Oddali mu całą sumę.
Na zdjęciu stoimy za grobem Państwa Sieradzkich, którzy są pochowani tu wraz z synami: Jankiem, który zginął w "44 od odłamka pocisku i Ignacym, zmarłym na raka płuc. Rodzice przeżyli śmierć obydwu synów. Mieliśmy zaszczyt zapalić na Ich grobie światełko pamięci
Całość wspomnień: https://przystanekhistoria.pl/.../73142,Tajemnica...
#MakarySieradzki #HelenaSieradzka #JakubSieradzki #Pilecki #Powązki #StarePowązki